Usiadłaś obok. Spojrzałaś na mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami, a moje serce zabiło nienaturalnie szybko. Podałaś mi dłoń i przedstawiłaś się, posyłając mi uśmiech. Nie byłaś pospolicie ładna, a wyjątkowa. Czułem, że w Twojej duszy kryją się setki marzeń, które pragniesz zrealizować i worek pełen uczuć do rozdania. Chciałem porozmawiać, ale nieśmiałość zapierała mi dech w piesi. Chwilę później poszłaś odprowadzona przez koleżankę. Myślałem o Tobie kilka dni. Żałowałem, że nie zamieniłem nawet słowa z tak cudowną istotą, ale pojawiłaś się sama. Podszedłem niepewnie, poszlismy na szluga. Nigdy dotąd nie poczułem się tak swobodnie przy ledwo mi znanej osobie. Musiałem dotknąć Twoich ust. Zakochałem się.
|