Rozbity o kant tez świadomości biore wdech jakby z koniecznosci.
To nie śmiech, to rozpacz i wiatr i muszę spaść chyba.
Dziś stoimy tak dziwnie w drzwiach ...
To - wybacz mi ... choć ten świat za oknem
jak ziemia krople, przywitał się z naszym końcem ...
To już chyba nieistotne, kiedy stoję na krawędzi,
a czas rzeźbi nasze smutne rysy w ciszy, którą znasz jak nikt.
|