Podszedł do mnie i patrząc mi w oczy podarował mi bukiet róż. Dużo razy przepraszał, ale w bardziej błahych sprawach. Tego miałam nie wybaczyć, rzucić się na niego z tornadem wyzwisk jakim to jest chujem, że zostawił mnie wtedy kiedy był najbardziej potrzebny. Jednak w jego oczach zobaczyłam coś, co skutecznie zamknęło mi gębę. Zobaczyłam strach. Wiedział, że tym razem mu nie wybaczę. Wiedział również, że za to co zrobił powinien dostać cholerny wpierdol od mojego przyjaciela. Problem tylko w tym, że to właśnie od był tym przyjacielem. Kumplem, który zawsze stawał w mojej obonie i skopał, by tyłek każdemu kto mnie zrani. Był świadomy tego co zaraz może się wydarzyć, ale ciągle stał z tym bukietem róż i tak gapiliśmy się na siebie. Nie byłam w stanie nic powiedzieć. W pewnym momencie podszedł do mnie i mnie przytulił. A ja wybaczyłam. Dałam mu którąś tam z kolei szanse, bo wiedziałam, że na nią zasługuje. Potem nie musiałam dawać kolejnych szans. Już nigdy mnie nie zranił .. / arru
|