I w końcu zrozumiałam, że nikt nie jest w stanie mnie uratować. Nikt. Tylko ja. Nikt nie posiada aż takiej mocy, by przywrócić do życia martwe komórki mojego ciała. Tylko ja. Nikt nie może kazać moje duszy zmartwychwstać i nie umierać już więcej. Tylko ja. Moje być albo nie być zależy ode mnie. Chyba stoję na przegranej pozycji, ja zawsze chciałam nie być, zniknąć, a najlepiej nie pojawiać się nigdy. Co ja z sobą zrobię? Mam pozwolić sobie żyć? Mam się uratować? Może powinnam spełnić swoje odwieczne marzenie i nie być już nigdy częścią tego świata. Może powinnam zagłuszyć ból, który boli moje serce. Wiem jak boli ból, i jak słone są łzy. Wiem wszystko, co powinnam wiedzieć, by nie chcieć istnieć. /black-lips
|