Znowu ogarnia mnie dziwny smutek i odczucia, że mimo jest przy mnie tak wiele kochanych mord, ja nie potrafię normalnie funkcjonować. Po raz kolejny zakładam na dupę dresy, zarzucam na siebie bluzę, zakładając słuchawki i po raz kolejny zapijam wszystko co duszę w sobie wódką. Nie wiem co się ze mną dzieje, może to coś w rodzaju chwilowej depresji. Po prostu za dużo rzeczy ogarnia cały ten syf bym ot tak to zlała. Za dużo mnie to wszystko kosztuje, zbyt dużo bólu zadaję sobie przez to wszystko. Może mogłoby być inaczej, może mogłabym po prostu zapaść się pod ziemię - w dosłownym znaczeniu.
|