Cz.1 Wiesz,kazdego dnia wychodze na spacer majac nadzieje, ze Cie spotkam.Czasami modle sie tylko o to zeby chociaz Cie zobaczyc przejezdzajacego gdzies samochodem.To juz sie robi tak przykre, ze nie moge liczyc na nic innego jak przypadek.Wiesz, chyba ten caly smutek wylewa mi sie juz na zewnatrz,przelewa sie z serca i nie potrafie go juz ukryc. On juz musi byc tak bardzo widoczny,skoro obcy ludzie zwracaja na niego u mnie uwage. Wczoraj zatrzymal mnie starszy pan, ktory powiedzial ze jestem strasznie smutna,tak smutna,ze az przykro patrzec.I powiedzial, ze mam sie usmiechnac,bo to wszystko nie jest tego warte zebym tak cierpiala.Moze ma i racje, swoje w zyciu juz przeciez przezyl.Ale ja nie potrafie, no nie umiem zamknac tego rozdzialu. Probowalam na rozne sposoby odciac sie od tego wszystkiego,ale w ostatecznie i tak do tego wracam,a te wszystkie wspomnienia uderzaja wtedy z jeszcze wieksza moca.
|