wróciła, złapała popielniczkę, otworzyła okno, odpaliła papierosa swoją ulubioną, kiedyś, czerwoną zapaliczką. spojrzała pośpiesznie na komputer. w prawym dolnym rogu ekranu widniało "...przesyła wiadomość". wstała tak szybko, że uderzyła kolanem o parapet. krzyknęła naprędce "ałaaa!", podbiegła do biurka i rzucając się na myszkę, ujrzała, jak napisał: - miałaś nie palić. - miałeś mnie nie zostawiać - odpisała bez zastanowienia. "..zmienił status na niedostępny". chociaż zwykle bardzo rzadko to robił, tak po prostu, bez pożegnania, poszedł. dokończyła papierosa, zalewając się łzami. dopiero teraz do niej dotarło, że nie ma już dla nich szans. dopiero teraz zrozumiałą, że nigdy do siebie nie wrócą. dzwonek do drzwi.. "rodzice? przecież mieli wrócić dopiero jutro po południu.. gdzie schować wódkę? jak w ułamek sekundy zniszczyć ten tytoniowy smród?" - zaczęła się martwić. ale podeszła do drzwi, wiedziała co ją czeka. cóż, to i tak łatwiejsze do przeżycia niż utrata Jego. otworzyła drzwi,
|