tak naprawdę tęsknisz za nim, ale się do tego nie przyznasz. chciałabyś mieć go na wyłączność, chciałabyś żeby było tak, jak kiedyś. bo jeszcze kilka miesięcy temu, w ten zimny styczeń on był. obejmował, wysłuchał... był, a teraz go nie ma. nie wychodzisz z domu, siedzisz sama i wspominasz. katujesz się przygnębiającą muzyką, wspólnymi zdjęciami i jego zapachem, który gdzieś jeszcze pozostał. wstajesz z myślą o nim, z nadzieją, że może dziś będzie inaczej. ile już się tak łudzisz? jak długo jeszcze będziesz na niego czekać? na ile wytrzymałe jest twoje serce, które z każdym dniem słabnie z niedoboru miłości? gdzie jest granica między nadzieją a naiwnością? którędy trzeba pójść, by odnaleźć swoją ścieżkę? kiedy wreszcie zrozumiesz, że choćbyś nie wiadomo jak bardzo się starała, nigdy nie cofniesz się w przeszłość? /janaksiezycu
|