|
Stanęłam na środku pola z butelka piwa w ręku. Spojrzałam w gwiazdy były tak piękne jak tego wieczoru co się poznaliśmy. Chłodny letni wiatr pieścił moje policzki, po których bezgranicznie płynęły strumieniem łzy. Pytałam Boga, dlaczego. Dlaczego to własnie mnie musiało spotkać? Dlaczego to ja zawsze muszę przez kogoś cierpieć? Czemu jest tak, że niby nie ufasz ludziom po tym ile krzywdy Ci sprawili, ale i tak po pewnym czasie, gdy już odchodzą uświadamiasz sobie, że tak na prawdę przywiązałeś się do nich i nie możesz już wytrzymać z tęsknoty. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, po czym wybrałam jego numer. Usłyszałam jego zachrypły i zaspany głosy. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, dusiłam się szlochem, po czym usłyszałam słowa " pierdol się mała, jeszcze spotkasz wiele takich skurwysynów jak ja, przyzwyczaj się do tego". Upuściłam telefon na ziemię, upadałam na kolana. Tak miał rację, czas się do tego przyzwyczaić.
|