wciąż nie wierze. że mogłabym stać nad twoim grobem, jak zwykle ubrana na czarno ,z rękami w kieszeniach. patrzyłabym na zimny marmur i wyobrażała, że gdzieś tam leżysz ty, a raczej twoje gnijące ciało.tliłyby sie tandetne świeczki,unosiłby sie zapach wosku a wzrok przyciągałaby tablica z twoim imieniem, dniem śmierci i urodzenia.nigdy nie pamiętałam twojej daty urodzin. czułabym cholerny żal, że każdego dnia przy stwarzałam ci cierpienia. ty- wyniszczony chorobą i myślą ,że nie możesz mieć kogoś kogo kochasz.ja- wpatrzona w dół z nadzieją, żę to tylko sen.
|