wiesz.. od zawsze czułam, że jestem niewystarczająco dobra. niewystarczająco piękna, mądra, zabawna. zawsze wydawało mi się, że o tutaj, w sercu, brakuje jakiegoś kawałka, fragmentu, który scaliłby mnie całą, który sprawiłby, że pokocham samą siebie. od małego ludzie tworzyli w mojej głowie wizję szarej, bezużytecznej mnie, która nie zasługuje na nic dobrego. z czasem do tego przywykłam, zrozumiałam, że szczęście nie jest dla mnie, że już dawno zaczęło omijać moją osobę szerokim łukiem. a miłość? nie znałam tego pojęcia, nie rozumiałam, wręcz bałam się jej. egzystowałam jako nieporadna dziewczynka, która już dawno porzuciła wiarę w lepsze jutro. nie myślałam, że po tylu latach na mojej drodze stanie osoba umiejąca się mną zaopiekować, umiejąca pokazać mi, że jestem coś warta, że w jego oczach coś znaczę. tą osobą stał się chłopak, którego oczy stały się oknem na świat, którego ramiona stworzyły własny, malutki raj chroniący od jakichkolwiek problemów. tą osobą zaczęło żyć moje serce.
|