Znowu płakała przeze mnie. Kurwa,
obiecałem sobie tyle razy, że na jej twarzy
nigdy nie zagoszczą łzy, obiecałem sobie, że
nie będę jej ranił. Kurwa, znowu
spieprzyłem. Jeszcze teraz mam w uszach
huk zatrzaskujących się za nią drzwi.
Jeszcze do teraz, kiedy zamknę oczy, widzę
jej załzawioną twarz, i jej wyraz, z którego
można było wyczytać tak wiele. Kurwa,
dlaczego jestem taki beznadziejny?
Dlaczego nie potrafię dać jej tego czego
oczekuje? Ona jest idealna. Znowu mi
wybaczyła. Nie wiem czy nie powinienem
odejść. Może beze mnie będzie w końcu
szczęśliwsza? Kurwa, jest dla mnie Aniołem.
Doskonale wiem, że nie przeżyje bez Niej
nawet dnia, ale nie mogę jej krzywdzić. Nie
mogę zadawać ran tak dobremu sercu. Ona
mnie kocha, wiem to, mówiła mi to nawet
dziś rano, kiedy stałem przed nią hamując
łzy. Wiedziała, że żałuję. Nie mogłem jej
obiecać, że się zmienię. Nie mogłem
okłamać jej kolejny raz. Nie zasługuję na jej
miłość, a ona wciąż mi ją daje. Jest
wszystkim. Tracę wszystko.
|