|
[1] Kiedy byłam małym dzieckiem,siedziałam zimą na parapecie. Było dość mroźnie,przykryłam się kocykiem,którego nigdy nie opuszczałam. Zawsze wiernie trwał przy mnie. Na oknie narysowałam wielkie serduszko,mama przyszła do mojego pokoju,aby przytulić mnie do snu. Spojrzała na szybkę,po czym uśmiechnęła się do mnie,gładząc moje włosy. - W przyszłości Twoje osobiste serduszko,będzie należało do pana,który skradnie mi Ciebie i Twoja miłość,będzie dzielona na tą do niego,zarówno jak i do mnie. Skubany,będzie miał konkurencje. - zaśmiałyśmy się obie,po czym ułożyłam się wygodnie do łóżeczka,a mama puściła mi pełen ciepła uśmiech. Nie potrafię jej powiedzieć jak bardzo boli mnie fakt,że każdy facet,jaki przewinął się na mojej drodze,zrobił z mojego serca tarczę na lotki. I nie potrafię jej również powiedzieć,że tak na prawdę nie wytrzymałabym kolejnego ciosy od strony płci przeciwnej. Mam coś w sobie,co przyciąga skurwysynów.
|