uwielbiam ciemność, noc, mrok. cisza na ulicach, powiew świeżego powietrza, dreszcz zimna na ciele.idę szurając butami po krzywym chodniku. w tym jednym momencie zupełnie nic sie nie liczy. jakbym urodziła sie tylko dla tej chwili. ja, wszechobecna ciemność, smutny księżyc i nieopisane poczucie wolności. widzę jak budynki odpoczywają po trudzie znoszenia ludzi za dnia, jak ulice powoli usypiają, drzewa kołyszą sie pod takt kołysanki odgłosu ciszy. na te parę minut dusza zapomina o ludziach, wspomnieniach, obowiązkach, cierpieniach, problemach, przyszłości. pozwala mi choć raz poczuć ulgę i zapomnieć, że żyje.
|