Czuła się tak,jakby wypełniły ją mrok i bezradność całego życia.Przerażające i beznadziejne uczucie.Życie było kiepskim żartem.Cynicznym melodramatem,myślała,który jakiś zgorzkniały i przegrany telewizyjny scenarzysta napisał po pijanemu w godzinie wilka,by wziąć odwet na własnej ułomności.Tak,w takiego Boga mogła wierzyć – smutnego klowna,dla którego wszelkie stworzenie miało być farsą i okazją do szyderczego uśmiechu przez łzy.
|