Upijam się z samotnością, bo świat się sprzedał. Dziś gardzę większością, bo nikt mi nic nie dał. Głowę mam wolną od spraw i dlatego zbijam piątkę z nicością, mamy wiele wspólnego
wdycham ten piękny stan jak powietrze i cisza mnie zna, zmieniam się dla niej na lepsze. Mówią mi, że pieprze życie, ale pieprze ich i piję tydzień w tydzień. Mam dobry humor, wciąż sobie tak powtarzam i nie chcę spotykać ludzi, mają fałsz na twarzach. Mają krew na ustach, lubią sprawiać ból, na zegarze szósta, ja znów wypiłam w chuj i nie to żebym płakała, choć trochę mi wstyd, lecz wylałam za dzieciaka wszystkie pierdolone łzy, gdzieś na szpitalnych korytarzach "Z jego zdrowiem jest kiepsko" każdy lekarz powtarzał. I myślę kiedy zapijać smutki skończę. Kurwa, nigdy nie piłam wódki z ojcem i nigdy nie napiję się, wiesz dlaczego? Bo tylko ja jeszcze żyje i znów piję za niego.
|