Czasem tak po prostu chcę skoczyć z urwiska, łapiesz? Bo mój kręgosłup wygląda jak Wisła na mapie. Otwieram piwo, łapię za kartkę. Długopis, o dziwo jakoś wtedy jest mi łatwiej. Palę za sobą mosty. Znajomym ciężko pojąć, że palę je nawet wtedy, kiedy oni na nich stoją. I że się boją – mówią, ciężko to zmienić. Miałem wszystko pod kontrol. Umiałem powstać jak Feniks. Ale zbyt często grunt się pode mną wali. Więc nie dziw się że tacy, jak ja upadali często. I chociaż wiem to, że nadzieja jest zbyt ciężka. By ją nosić ze sobą, nie umiem przestać. Wciąż we mnie mieszka, choć z bólu czasem telepie się. Nie tracę wiary, że kiedyś może być lepiej, nie. Więc bywa tak, że znowu łatwo coś spieprzę. Lecz chcę skoczyć w urwiska, po to by wzbić się w powietrze.
|