Obudziłem się pod drzwiami, chyba były moje. Wczoraj chlałem z typami, ale myślałem o niej. I myślę, że powiem jej prawdę, gdy ją ujrzę. Że siedzi w mojej głowie i mam plan na dwójkę naszą, twarzą w twarz, aż po grób. I po to ludzie marzą, aby nadal móc czuć. I jak opuści ból mego tatę, to Też przestanę czuć tu pierdolone zło. I może to rzeczywiście możliwe. Że mogę być szczęśliwy nie tylko tam, gdzie picie. Bo byłem gdzieś, lecz nie pamiętam gdzie. Bo piłem, wiesz, to tak zapętla się. Opuchnięte powieki, a znów miałem już nie pić. Tak już to chyba leci, że wódka się mnie lepi. Wypuściłem powietrze, podniosłem powiekę I pomyślałem – jeszcze może będzie lepiej.
|