Widziałam w nim mężczyznę, którego kiedyś znałam i kochałam, i zarazem mężczyznę, jakim stał się przez te wszystkie lata. Wyglądał na zmęczonego, wyczerpanego. Ciekawe, czy on postrzegał mnie w ten sam sposób. Z przykrością muszę stwierdzić, że na pewno tak było. Oszukiwałam się, wmawiając sobie, że idzie mi świetnie. Ale to było tylko udawanie. Oszukiwanie się. Zrozumiałam w pełni tę prawdę godzinę temu, kiedy stałam w ciepłym schronieniu jego ramion. Było to tak jakbym nagle odzyskała istotną część samej siebie, część do której przez całe lata nie chciałam się przyznać.
|