Przyłożyłam do twarzy niebieską bawełnianą bluzkę i natychmiast wychwyciłam znajomy zapach. Moje serce ogarnął przeraźliwy smutek. Poczułam ucisk w żołądku, po karku przeszło mrowie, a w gardle stanęła wielka gula. Ogarnęła mnie panika. Nie licząc niskiego buczenia komputera i rozlegającego się co jakiś czas szumu wiatru na ulicy, w domu panowała cisza. Zrobiło mi się nie dobrze. Zdawałam sobie sprawę, że Ona odeszła i już nigdy nie wróci. Taka była rzeczywistość. Już nigdy nie podzielę się z nią sekretnym żartem, nigdy nie obudzi mnie poranny napad kaszlu, nigdy nie będę się śmiała z nią do rozpuku, nigdy już nie stoczymy walki, która pierwsza gra na pianinie. Została jedynie garść wspomnień i obraz twarzy, który tracił wyrazistość z każdym upływającym dniem. Miałyśmy bardzo prosty plan: być razem, obok siebie, do końca życia. Plan co do którego wszyscy wokół zgodziliby się, że jest jak najbardziej realny. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami, nie wiem czy nie bratnimi duszami.
|