I cieszyłam się jak dziecko,
kiedy podarowałeś mi swoją
ulubioną bluzę. Kiedy pozwoliłeś
abym wytarła w jej rękaw swoje
łzy wymieszane z czarnym tuszem
do rzęs i otuliłeś nią moje ramiona.
Kiedy to Twój toksyczny
zapach obalał moje ciało,
a ja czułam się jak w niebie.
Kiedy nawet gdy cię nie widziałam,
jakaś namiastka Twojej osoby
obejmowała mnie w pół i wpajała
nieopisaną radość i wewnętrze
ciepło, którego nikt, ani nic
nie było mi w stanie odebrać.
Zmieszaliśmy nasze wyobraźnie
i marzenia, a ja dosypałam do
nich szczyptę abstrakcji,
tak właśnie powstała nasza miłość,
a jej narodziny uważam za
najcudowniejszy dzień mojego życia.
|