Tysiące myśli, które chodzą po głowie. Chodzenie z miejsca w miejsce, szukanie własnego miejsca na świecie i takie ciągłe oddalanie się od ludzi i przybliżanie. Przecież to wciąż trwa, nie znika, nie widzisz tego, nie czujesz, jak to coraz bardziej zaczyna nad Tobą panować? Strach, który staje się lękiem. Złe przeczucia, niepozorność, brak ostrożności i to uczucie, które sprawia, że serce coraz bardziej daje o sobie znać. To już nie jest do wytrzymania. Bo, ile możesz z tym walczyć, jak długo masz zamiar to robić? Nie widzisz, nie czujesz tej samotności, która Cię otacza? Ktoś coś do Ciebie mówi, a Ty nie bierzesz tych słów do siebie tylko na nowo zamykasz się w sobie? Nie pękasz, jedynie wymiękasz i pozwalasz sobie na powolne dryfowanie pomiędzy jednym dniem, a drugim. Nic już nie ma nad Tobą kontroli. Nie wracasz do przeszłości, ale czujesz, że coś jest, co chce Tobą zawładnąć. Z pozoru się na to nie nabierasz, nie pozwalasz, aby los z Tobą wygrał, ale jednak odpuszczasz.
|