Cz. 1 Ostatecznie postanowiłam, że mimo oznak sprzeczności, o jakich ostatnio dał mi poczuć zawistny los- zdecydowałam pokazać światu moją drugą twarz. Nie przeszłoby im to nawet przez myśl, że gdzieś nieopodal tej delikatności bijącej we wnętrzu mojej kruchej istoty, kryje się inne oblicze. Silne oblicze, ze spojrzeniem przepełnionym cholerną stanowczością. Niemożliwe było, by z tych obojętnie patrzących na światu oczu, uroniła się jakakolwiek oznaka słabości w postaci łzy. Jednej, małej, słonej kropli zawierającej w sobie tysiące uczuć i emocji. Niedopuszczalną rzeczą, która przemknęła mi przed oczyma, niczym rozpędzone Ferrari, była myśl o tym, że mogę bezsilnie się poddać. Tak nagle, w kilka sekund zderzyć się z równikiem ziemskim, tracąc wszystko, na co przez lata ciężko pracowałam swoimi zmęczonymi dłońmi. Tak, właśnie tymi rękoma, które były w tak tragicznym stanie, że gdy drżały to można byłoby porównać to do ogromnego wstrząsu kuli ziemskiej.
|