Przekrwione oczy, drżący podbródek, wargi wykrzywione w dziwnym grymasie i kolejna porcja przestarzałych łez. Czy to nie zabawne, że one już nikogo nie ranią? Niezależnie od otoczenia, czy naszego wnętrza - łza - stała się zbędna. Najgorsze jednak, że w moim świecie jest symbolem bezradności. Kpiącej, jakże dobitnej i niemiłosiernie wkurwiającej bezradności. To niczym tortura podczas kolejnego orgazmu, gdy jesteś przywiązana do krzesła, z szeroko rozstawionymi nogami i błagasz o chwilę wytchnienia. Życie jednak lubi się znęcać. Lubi pierdolić nas jak żaden inny facet.
|