Stoję na krawędzi, czuję jak chłodne, wiosenne powietrze delikatnie popycha mnie do przodu. Boję się, boje się zrobić kolejny, ostateczny już krok. Zamykam oczy, widzę cmentarz a na nim garstka rozpaczających ludzi nad utratą ukochanej osoby. Na ciemnej trumnie stoi zdjęcie w złoto białej ramce, to moja fotografia z wakacji, byłam w tedy niezmiernie szczęśliwa. Dookoła leżą białe róże, te które kocham najbardziej. Dostrzegam swoich rodziców, ich serca choć ich nie widać, strasznie krwawią. Chaotycznie otwieram oczy. Cofam się ocierając łzy z różowych policzków. Nie mogę im tego zrobić, jako jedyni tak bardzo mnie kochają.
|