Martwię się, zawsze się martwię, zawsze znajdę kogoś, o kogo mogę się bezustannie zamartwiać, to jest jak obsesja - poznajesz, przyzwyczajasz się, czas mija a ty już nie umiesz się uwolnić. Z perspektywy minionych miesięcy widać to niezwylke wyraźnie, jestem w tym samym miejscu co prawie dokładnie rok temu, te same emocje, błędy, cisza, z tym wyjątkiem, że teraz czuję się wręcz jak introwertyczka. Pamiętam jak obiecywałam sobie że nigdy do tego nie dopuszczę, właściwie wydaje mi się to niezwykle zabawne, tak się łudzić, okłamywać samego siebie, stwarzać pozory opanowania, "mieć wszystko pod kontrolą", naprawdę gdy patrzę na to w tej chwili chce mi się śmiać. Jestem okrutnie słaba, zawsze taka byłam, to Ty się zmieniłeś.
|