Sobota, ósma rano, telefon, dzwoni On, potrzebuję pomocy, nie pyta, oznajmia że zaraz będzie, a ja zrywam się z łóżka jednocześnie zakładając spodnie, myję zęby, szepcze mamie że muszę iść, wychodzę tylko po to aby na parę godzin zająć się Kamilem, potem zabiera nas do parku, zachodzimy do zoo gdzie wszyscy biorą nas za rodziców z synem, lądujemy u Niego, młody zasypia, a my kończymy kolejny wspólny dzień, gorącym pocałunkiem, tylko po to aby następnego poranka, usłyszeć przez telefon jak bardzo mnie kocha /robcochcesz
|