1.przeskakując wysoką bramę znalazłam się po raz kolejny na terenie opuszczonego budynku. nasze śmiechy odbijały się echem o odrapane budynki, krzyki głośne i wesołe powodowały kolejne wybuchy niekontrolowanej radości. ruszyliśmy przed siebie rządni zabawy, a adrenalina przyjemnie napędzała już i tak szybko bijące serce. ciemność nie była nam straszna, pewnie szliśmy do przodu nie wiedząc co czeka nas za chwilę. resztę pamiętam jak przez mgłę. ich żart, który wystraszył nas na śmierć, głos kumpla, który uspokajał nasze przerażone krzyki, jej bieg, który pociągnał za sobą lawinę wydarzeń. widziałam jak nie zatrzymując się pędzi przed siebie, jak upada i głową uderza o twardą ziemię. myślałam, że zaraz się podniesie, że wstanie na nogi i zacznie narzekać jaką to jest niezdarą. nic takiego jednak nie nastąpiło. podbiegłam do jej bezwładnego ciała, które leżało nieruchomo na zroszonej deszczem trawie. krzyczałam jej imię, uderzałam policzki, by w jakiś sposób spowodować, że otworzy oczy.
|