Każde z nas poszło w swoją stronę. Ja miałam towarzysza tej drogi, nadzieję...Potem spotkaliśmy się jak zwykle, codziennie. Znów udawaliśmy, że nas nic nie łączy. Tylko krótkie spotkanie oczu wyrażało to o czym tylko my wiedzieliśmy.
Stało się wyjechałeś. To miał być mój mały koniec świata, moja mała śmierć. Wiesz co? Dziś dziękuje Bogu za to, że to wszystko się tak potoczyło. Minął nasz rok, było nam miło. I to jest koniec naszej historii. Wtedy myślałam, że nie przeżyję. A dziś? Dziś drażnisz mnie jak nigdy. Wiesz co, chyba nawet nie zauważyłam że cie już nie ma. Zapomniałam, że to miał być koniec świata. Widocznie nad małymi tragediami przechodzi się do porządku dziennego.
Życzę ci szczęścia, które już może masz. Powodzenia K.
|