Mnie zabijały już od środka te problemy, nagle przyszła bez słowa, uśmiechnięta jak kiedyś. Ciągle miała osiemnastkę chyba, choć nie wiem o niej nic, pytałem jak się nazywa. Mówiła mi, że jest moim nocnym stróżem i że teraz będzie ze mną już zdecydowanie dłużej. Spała ze mną, kochaliśmy się bez przerwy dawała szczęście, przy tym koiła nerwy. Z nią nie było tych problemów byliśmy jak małe dzieci. Ja się bałem o to, że spierdoli mi stąd po raz trzeci, ale przecież mnie kocha, to miłość na zawsze - kurwa byłem głupi jak tak teraz na to patrze. Bo wierzyłem w to, że zostanie tu na wieki, a ja ogarnę życie, wreszcie odstawie leki, zasnąłem z nią, ale sam byłem rano, mogłem skumać tamtej nocy, nie powiedziała dobranoc.
|