zawsze myślałam, że to normalne. że każdy dzieciak wychował się w rodzinie, w której przemoc i alkohol są na porządku dziennym. myślałam tak, dopóki milczałam. gdy zaczęłam o tym mówić... jak to? ktoś może mieć normalną rodzinę, kochających się rodziców? przecież to nie było możliwe. światopogląd legł w gruzach. wtedy pierwszy raz odważyłam się podnieść głos na ojca, który kopał mnie leżącą i bezbronną na podłodze. z zakrwawionymi zębami leżałam i wrzeszczałam. stał jak posąg z granitu, bez ruchu, tępo gapiąc się na mnie swoimi przepitymi oczyma. leżałam i wrzeszczałam, obrzucałam go najgorszymi słowami jakie tylko mogłam znać, jako dwunastolatka. wtedy splunął mi w twarz i odszedł.
|