Jest we mnie jakaś jebana blokada... której nie potrafię przełamać.
Tak bardzo chciałabym do końca o wszystkim zapomnieć.
Połowe przebrnęłam.
Uświadomiłam sobie, że nic nie zrobię, chociażbym nie wiem jak chciała.
Po prostu muszę z tym żyć.
Może jeszcze się okaże, że wszystko nie jest stracone.
Wierzę w to.
Tymczasem muszę sobie radzić.
Muszę zaakceptować to, jaką jestem.
|