Dostrzegłam go w parku. Namiętnie wpijał się w usta jakiejś dziewczyny. Moje serce na chwilę zmieniło swój rytm. Wszystko stanęło w miejscu. Po minucie musiałam się w końcu odwrócić, bo zauważył mnie kontem oka, automatycznie odpychając od siebie rudą. Zaczęłam biec do domu potrącając przechodniów. Odwróciłam się tylko raz. Biegł za mną. Chyba chciałam żeby mnie złapał, ale nadal biegnąc tym samym tempem dobiegłam do domu. Z hukiem zatrzasnęłam za sobą drzwi. Po chwili dobiegł do nich i zaczął walić w nie pięściami. Minuta. Dwie. Wciąż nie przestawał w nie uderzać. Wołał mnie po imieniu. W końcu uległam i otworzyłam mu drzwi, omal nie dostając od niego pięścią. Zaskoczyłam go zadając mu jedno pytanie: '-Czy Ty mnie kiedykolwiek naprawdę kochałeś?!'. Spojrzałam w jego rozbiegane oczy. Cisza. to mi wystarczyło. Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i pobiegłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko i uwolniłam długo powstrzymywane łzy.
|