Mamo, nie wiem co miał oznaczać Twój straszny płacz, który aż dusił i ściskał Twoje serce. Patrzyłaś na mnie wzrokiem,który błagał o przytulenie,który uaktywniał jakąś część mózgu,która odpowiada za pragnienie dotyku.Każda łza była jak koniec świata,pękało wszystko,upadało i niszczyło się w Tobie. Całe moje wnętrze było wojną światową,w której wybuchały tysiące bomb rozszarpując wszystko.Łzy ciągle padały jak domino,jedna za drugą,a ja siedziałem uwięziony więzień snu.Twoje usta zasolone od łez wyszeptały:Przepraszam.I nagle rozmyło się wszystko, tak jak znika mgła.Mamo,czy to znak?Czy moja noga wisi nad przepaścią?Czy właśnie robię krok do mety życia?Czy za chwilę wpadnę w ramiona za którymi najbardziej na świecie tęsknię?Wiesz,że bardzo chciałbym poczuć smak matczynych ramion,ale mam tu misję,od Ciebie.Będę walczył,choćby rozszarpano mi całe ciało i duszę.Będę walczył Mamo,bo kocham Cię najpiękniejszą częścią swojego serca, która kocha z siłą silniejszą niż fizyka wyliczy. /skejter
|