chyba gdzieś zgubiłam się pomiędzy "chodź do mnie" a "odejdź". wszystko jest takie rozmyte. na ścieżce nie ma znaków, ale ja wciąż nią podążam, chociaż nie mam pojęcia, gdzie mnie zaprowadzi. czuję się obco we własnym mieście. kotka siedzi obok mnie i śpi sobie słodko, a ja już nie potrafię dostrzec w tym pozytywów. jeszcze nigdy tak bardzo nie potrzebowałam czyjejś bliskości. drobnych, ale czułych gestów. codzienności. wspólnych obiadów na mieście, spacerów nad Wisłą, gotowania, wspólnego łóżka. chyba, kurwa, dojrzałam do związku, ale chyba, kurwa, nie chcę.
|