wyciągnął swoje stare rękawice bokserskie i uśmiechnął się znacząco. nie musiał dwa razy powtarzać, ochoczo założyłam je na dłonie, by po chwili zamęczyć biedaka serią ciosów. ramiona, klatka piersiowa, żebra, brzuch, i tak w kółko. zaskoczony siłą zaczął się osłaniać, stękać, że boli, że mam przestać, jednak ani mi się śniło rezygnować z tak cudownej zabawy. był moim kochanym workiem treningowym, który znosił wszystko. nie sądziłam natomiast, że będzie to aż tak męczące, ze po kilku minutach opadnę z sił. dysząc i sapiąc z triumfem oznajmiłam, że na razie to koniec walki, jednak bitwa nadal trwa. skąd mogłam wiedzieć, że po wypowiedzeniu tych słów zostanę powalona na łóżko i zamęczona serią łaskotek. pokój wypełnił się moim śmiechem, a serce miłością, która każdego dnia przybierała na sile
|