Krzyk rozdziera mi moją głowę. Krzyk mojej duszy, który boli. Najpierw daje znaki w niewielkiej części czaszki, potem coraz więcej i więcej, i więcej. Czuje go. Jego echo zaczyna rozchodzić się po całym ciele. Wewnątrz moja dusza drga. Trzęsie się że strachu, a na zewnątrz? Na zewnątrz opanowuję emocje. Muszę. Nie mogę okazać swojej słabości, mimo wszystko muszę być silna. Wewnętrzny krzyk nie może wziąć kontroli nad moim ciałem i rozumem. Muszę pamiętać, że to dopiero początek. A skoro wciąż jest pod górkę, to może teraz będzie z górki ? // zdefinujmymilosc
|