Nienawidzę siebie. Nienawidzę patrzeć na swoje ciało, które z dnia na dzień staje się większe. Wiecznie sińce pod oczami, których nie chce zakryc zaden korektor ani podkład. Blade ciało, które pomimo spędzonego dłuższego czasu na słońcu nie przybiera w kolorach. Włosy w wiecznym nieładzie, czasami związane. Ubiór? To co wpadnie w rękę i odpowiednie do pogody za oknem. Przeważają zazwyczaj szare, nudne, monotonne kolory, które kradną cały urok. Ciągły smutek i ból połączony ze strachem. Koniec z czymś takim. Kończę definitywnie ze wszystkimi przyjemnościami i zaczynam nowe, lepsze życie. Muszę to zrobić dla siebie. Nie chcę być wiecznie szarą myszką, chcę stać się atrakcyjną kobietą...
|