Ból psychiczny powoli przeradza się w złość. Jestem zdenerwowana i jednocześnie tak kurewsko smutna, a nie mam jak dać tym uczuciom upust. Nie mogę krzyczeć ani płakać, bo nie daj boże ktoś jeszcze to usłyszy i wyśle mnie do najbliższego specjalisty, by ten przepisał mi trochę tabletek, które jedyne co mogą mi dać, to sen. A przecież nie mogę spać wiecznie. Dlatego właśnie zadaję sobie ból fizyczny. Kilka bransoletek, długi rękaw i szeroki uśmiech to przecież idealna przykrywka.
|