Tych chwil już nie ma, one nie istnieją w teraźniejszości, ale moja głowa jest nimi zapełniona, przebijają się przez codzienność szarych dni i zadają ból, znowu, znowu i znowu. Łzy, przezroczyste krople spływające po policzkach nie dają już ukojenia i zdaję sobie sprawę, że oddałabym wszystko, by znów poczuć dotyk Jego miękkiej skóry i cudowną woń Jego perfum zmieszanych z dymem papierosów. Na samo wspomnienie dziwny ucisk w żołądku daje o sobie znać. Czy mam krzyczeć? Krzyczałam. Mam błagać? Błagałam. Mam prosić? Prosiłam, nie raz. Lecz to nie ustaje i wbija cios za każdym razem, czasami słabiej, czasami mocniej, ale za każdym razem rani i zabija cząstkę mnie. Chyba niewiele istnieję, naprawdę. Chyba części mnie już nie ma, one ją zabiły, a ta druga część pragnie ich, woła o nie, chociaż doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ją także zabiją. Tak, to właśnie wspomnienia. I nieogarniamciebejbe
|