1.Wieczór. Słońce schowało swoje gorące promienie. Wychodzę na spacer.Chłodny powiew wiatru koi moje zmysły. Siadam na torach, w miejscu gdzie nikt mnie nie widzi wyciągam butelkę wina i chusteczki. Telefon rzucam gdzieś w pobliżu nie zastanawiając się nawet czy go zepsuję. Rozglądam się a do oczu napływają mi łzy. Już nawet nie liczę który to już raz przez Ciebie płaczę. Biorę kolejny łyk wina, którego i tak nie lubię krzywiąc się przy tym. Chcę uśmierzyć choć na chwilę ten ból, który mi zadajesz. Być może nieświadomie. I znów Cię usprawiedliwiam! Nieee.. robisz to świadomie. Co dzień czuję jak wbijasz mi niewidzialne igły prosto w serce. Serce, które bez Ciebie nie funkcjonuje już tak jak powinno. Ilekroć przechodzisz przez moje myśli robi mi się słabo. Ile razy mam kłamać, że jest mi za gorąco albo ciśnienie jest nie takie? Czy ja dla Ciebie jeszcze w ogóle cokolwiek znaczę? Czy Twoje uczucia do mnie wypaliły się od tak ? Czy po prostu wszystko to były kłamstwa i gra aktorska?
|