[...] Siedzę gdzieś wieczorem na ławce w pustym parku i krztuszę się wpomnieniami, jedna myśl przetacza się w mojej głowie, jedno pytanie. Jak długo jeszcze dam radę oddychać bez powietrza, które zabrałeś odchodząc. Patrzę na księżyc, który jest obrzydliwie samotny, patrzę na niego i widzę w nim siebie. Samotną pośród oceanu ludzi, pośród setek tysięcy dusz, które każdego dnia, tak jak ja, walczą o ostatni oddech. / histerycznie
|