Niewytłumaczalny, dziwny ból przeszywa klatkę piersiową po raz kolejny, odbiera swobodny oddech, budzi lekką panikę. Nie znam przyczyny, nie umiem stwierdzić jasnego problemu, dokładnie zweryfikować źródła ani tego zatrzymać. Do dziś mam do siebie ogromny żal, gdyby nie moja postawa, wszystko potoczyłoby się całkiem innym torem i teraz czułabym się bezpieczna i, przede wszystkim, potrzebna. To bezradność, to ona zdusza każdą, nawet najmniejszą część wyniszczonego ciała, zabiera oddech,dusi. Zawodzę się, po raz kolejny. Przyzwyczajam się na nowo do tej ciszy, w pewnym sensie jest słodka, choć męczy. Mam ochotę na długi spacer, jak nigdy.
|