By nie patrzeć na rozpadające się życie spakujmy się , wyjedźmy , znajdźmy jakiś tani brudny hotel , zjedzmy resztki które ukradliśmy z miejsca nazywanego domem . Wyciągnij alkohol który ukradłeś tacie , proszki nasenne mamy zabrane z szafki nocnej . Chodź . Położymy się na tym ohydnym łóżku z pożółkłą pościelą . Ostatni raz mnie obejmij , złóż pocałunek na ustach , powiedz , że kochasz . Potem połknijmy te prochy , napijmy się . Zasnę wtulona w twe chude, pełne blizn ciało . I już nigdy się nie obudzę . / N .
|