silne uderzenie powaliło mnie na podłogę. upadając na kolana momentalnie przyłożyłam dłonie do miejsca bólu, który nieznośnie pulsował na całą czaszkę. słyszałam jego kroki, słyszałam jak wychodzi z pokoju krzycząc, że doprowadzam go do szału. nie umiałam wydusić z siebie choćby jednego słowa, nie umiałam znaleźć sił na obronę. wstając otulona wstydem i rozgoryczeniem nie uroniłam choćby jednej łzy. nie okazałam słabości, chociaż czułam jak wewnątrz wszystko ponownie się we mnie rozpadło. choć twarz nie została zalana łzami, to sercu pozwoliłam płakać, pozwoliłam by w ten sposób oczyściło się z bólu, z nienawiści. zamykając za sobą drzwi od tego domu nie myślałam racjonalnie, chciałam po prostu stąd uciec, wyrwać się z piekła, które stworzył człowiek najbliższy sercu.
|