Rozstaliśmy się dosyć specyficznie. Przy piwie i papierosach. Oboje płakaliśmy, ale zapewnialiśmy siebie, że tak będzie lepiej. Obiecywaliśmy sobie, że przestaniemy się ranić i pozostaniemy w kontakcie. To był chyba najgorszy z możliwych sposób na pożegnanie się. Bolało. Czułam, jak moje serce rozpada się na milion małych kawałków. Teraz mija pół roku od tamtego feralnego dnia. W ogóle nie jest lepiej, ranimy się jeszcze bardziej niż dotychczas.
|