I na zakończenie swojego monologu, hektolitrow wylanych lez, zszarganych nerwow, wypruwania sobie flakow żeby zrozumial, żeby wiedział, słyszysz ze i tak już nie ma NIC, bo w sumie on i tak już NIC nie czuje, jest wrecz obojętny…chyba to gorsze od nienawiści, bo gdyby mnie znienawidzil to przynajmniej mogłabym się ludzic, ze może kiedys mnie kochal, może cos go poruszylo, a tak to chyba rzeczywiście było NIC od samego początku. Tylko ze czasem przez NIC ludzie nie spia po nocach………..
|