Alkohol. Pomagał mi przejść przez pewne chwile w życiu. Sporo namieszał, głupota też dawała znaki istnienia. Kochałam ten stan, skręty na boki, zawroty głowy, głośny ton głosu i szczęście. Był czas kiedy codziennie można było zobaczyć u mnie wielkie podkrążone oczy, a na następny dzień zły humor poprzez kaca.. Pierwsza impreza, pierwsze piwo, pierwszy kieliszek, pierwsze wrażenia i zgony, od tego się zaczynało. To były momenty odskoczni, w pewien sposób pozwalały zapomnieć o problemach i śmiać się, cieszyć się z obecnych chwil. Pozwalały zapomnieć choć na chwilkę o codzienności. Wspólne składki na wódkę i po pitę, wspólne plany na kolejne zabawy następnych dni. Późne powroty do domu i pewność, że nikt nie zauważy stanu nietrzeźwości.
|