pamiętam jak dziś, po Twoich słowach: muszę iść bo stracę przyjaciela, powiedziałam idź jeśli dla niego ogromnym problemem jest to, że się spotykamy to znaczy, że nie jest Twoim prawdziwym przyjacielem.
Obróciłam się i poszłam w stronę domu, co chwilę spadała mi kropelka łez na szalik, który był przesiąknięty Twoimi perfumami. Szłam po osiedlu w słuchawkach i zastanawiałam się jak to dalej będzie. Podchodząc pod blok zobaczyłam, że jakiś chłopak siedzi na schodach. Zbliżyłam się okazało się, że to Ty. Ale nawet w tamtym momencie nie pojawił się uśmiech na twarzy było mi przykro. Wstałeś i z całych sił przytuliłeś, przez momencik nie mogłam oddychać. Przeprosiłeś i powiedziałeś, że przecież nie możesz być tak głupi i iść do kogoś kto ogranicza Ci kontakt ze mną.
Tego wieczoru i każdego innego byłeś ze mną, bez znaczenia czy to się jemu podoba czy nie.
Wtedy zrozumiałam, ile tak naprawdę dla Ciebie znaczę.
|