Aaaa, ja pierdole, coraz gorzej, nie mogę znieść tego bólu, nie potrafię już dusić tych kłamstw w sobie, za każdym razem czuję ten cholerny ból, tą pustkę, że Jego nie ma, że nie jest Mój, że jest tak daleko.. i ma inną. Ale co tam, dalej żyję pustą nadzieją, że może kiedyś coś będzie, że kiedyś to On wyzna swoje uczucia, bo ja nie umiem, tak bardzo się boję, że wszytko zjebie, że zniszczę naszą „przyjaźń”. Jednak to życie w kłamstwie, że uważam Go tylko za przyjaciela, boli w chuj. Brak mi odwagi do wyznań. Piszę to tu. Przynajmniej nie wiecie kim jestem..
|